Aktualności
Odchodzą niemi świadkowie historii
W ostatnich dniach drzewostan na terenie byłego obozu Auschwitz pomniejszył się o dwanaście historycznych topól, z których najstarsza miała ponad 90 lat. Trwająca od lat pielęgnacja drzew nie jest w stanie zatrzymać naturalnych procesów zamierania i w tym roku nadszedł trudny moment podjęcia decyzji o kolejnej ścince.
Było to największe wycinanie drzew w historii Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau a jej powodem był pogarszający się stan zdrowia drzew oraz bezwzględny wymóg zapewnienia bezpieczeństwa odwiedzającym. Polskę coraz częściej nawiedzają huraganowe wiatry, podczas których na wyłamanie narażone są szczególnie drzewa o osłabionej statyce pni, dlatego też na terenie byłego obozu Auschwitz zmniejszać się będzie ilość historycznych drzew, których pnie ulegną spróchnieniu.
Jak powiedziała Barbara Zając, specjalistka Muzeum ds. zieleni, drzewa, „niemi świadkowie zbrodni hitlerowskich”, otoczone są troskliwą opieką konserwatorską, zmierzającą do jak najdłuższego ich zachowania. — Czas pokazał jednak, że kosztowne zabiegi konserwatorskie przedłużają życie drzewom nie dłużej niż o kilka, kilkanaście lat — dodała.
Niezależnie od działań ratujących drzewa corocznie wykonywane są rutynowe zabiegi pielęgnacyjno-redukcyjne w koronach drzew. Nie zawsze jednak można przewidzieć bieg wypadków. Zaledwie kilka lat temu, latem 2004 r., po obfitych nocnych i porannych opadach deszczu doszło do niespodziewanego przewrócenia się jednego z drzew tworzących aleje topolowe w chwili, gdy w pobliżu znajdowała się grupa turystów z Korei. Szczęśliwie nikt nie odniósł wówczas obrażeń.
Brzozy i topole włoskie posadzone przez więźniów zbliżają się do wieku 70 lat. Dla brzóz jest to wiek dojrzały, natomiast dla topól włoskich bardzo sędziwy i dożywa go niewiele drzew. Drzew liczących obecnie 90 lat i więcej pozostało już bardzo mało. Na terenie Muzeum w Oświęcimiu są to dwa kasztanowce, dwa dęby, osiem topól czarnych i kilkanaście brzóz.
Obecnie spośród 58 topól włoskich tworzących dwie aleje na terenie byłego obozu Auschwitz I jeszcze tylko 22 drzewa pochodzą z lat II wojny światowej lub wcześniejszych. Pozostałe to nasadzenia uzupełniające, wykonane w latach 60-tych i 80-tych XX wieku. Od tamtego czasu nie sadzi się już nowych drzew.
Otwartym pozostaje na razie pytanie co do działań związanych z ewentualnym uzupełnieniem zieleni wysokiej. Odpowiedź na nie zdeterminuje krajobraz Muzeum na następne kilkadziesiąt lat.
Drzewa przed i w czasie wojny
Bezpośrednim miejscem utworzenia obozu koncentracyjnego Auschwitz były polskie koszary wojskowe, otoczone zielenią drzew w wieku około 25 lat, wśród których obok kilku dębów, brzóz i kasztanowców przeważały topole czarne.
Wygląd terenów Auschwitz zmieniał się wraz z ciągłą jego rozbudową. Już jesienią 1940 r., drzewostan obozowy znacznie się zwiększył po obsadzeniu bloków więźniarskich topolą włoską. Wiosną 1941 r. wzdłuż bloków od strony południowej posadzono także brzozy.
W Birkenau zieleń wykorzystywano do zasłaniania urządzeń masowej zagłady. Pierwsze komory gazowe, masowe groby oraz stosy, na których palono ciała pomordowanych zlokalizowano w rosnącym tam lesie sosnowym.
Budynki komór gazowych i krematoriów maskowano początkowo płotem z wikliny, potem zaś obsadzono topolami. Wykorzystywanie zieleni jako elementu kryjącego prowadzone było przez cały czas istnienia obozu. Jeszcze pod koniec wojny, jesienią 1944 r., obsadzono budynki komór gazowych i krematoriów II i III „pasem zieleni” (Grüngürtel), składającym się głównie z topól i jarzębiny.
Także wśród baraków obozowych Birkenau, na odcinkach BIIb, BIIc, BIIf, BIIg oraz w najbliższym otoczeniu komory gazowej zwanej „Białym Domkiem” rosły drzewa owocowe. Były to grusze, jabłonie i wiśnie — pozostałości po wysiedlonej przez Niemców i zburzonej polskiej wsi Brzezinka.
Drzewa i ludzie
Była więźniarka, Halina Birenbaum, drzewom poświęciła jeden ze swych wierszy:
„... Wielu jak ja spowiadało się tu drzewom błagało o pamięć/ Pragnęło się wspiąć na wierzchołki by odfrunąć/Ich ślady zginęły, zostały zatarte rozwiane/ A drzewa to wszystko widziały, słyszały/ I swym zwyczajem/ Rosły, zieleniły się i milczały....” (Drzewa milczą, Oświęcim 1982).
Inny ocalały, Adolf Gawalewicz, tak wspominał jedno z drzew: „Zaraz przy wejściu do obozu, na prawo od bramy z napisem ‚Arbeit macht frei’ widoczne jest drzewo. To nie jest zwykłe drzewo! Pod nim stali zadręczeni rodzice i rodzeństwo więźnia, który stąd uciekł. Tu stali też ci, którym ucieczka się nie powiodła. Stali z odartymi psimi pazurami płatami skóry, trzymając w ręku tabliczkę z napisem ‚Hurra! Ich bin wieder da!’ (Hurra, znów tu jestem) — ku przestrodze powracających z pracy drużyn roboczych”.
Także i obecnie ludzie reagują emocjonalnie na widok padających drzew. Niektórzy płaczą, jak to się zdarzyło pewnej amerykańskiej turystce, inni — jak część okolicznych mieszkańców – złorzeczą drwalom, zarzucając im bezduszność i niszczenie przyrody.
Odrodzenie natury
Współczesny krajobraz byłego obozu różni się od tego, który zachowali w pamięci więźniowie. Odradzająca się przyroda doprowadziła do zastąpienia szarości obozowej przez zieleń: urosły drzewa a trawa pokryła tereny deptane wcześniej przez tysiące nóg więźniarskich. Obecnie w obrębie Muzeum znajduje się 25 ha terenów leśnych oraz blisko 120 ha powierzchni trawiastych.
O ile w czerwcu 1947 r. jeden z odwiedzających tereny byłego obozu zanotował: „Baraki obrasta bujna zieleń, sztywna trawa, pokrzywy, chwasty, rumianek, wysokie rozrośnięte, ta nieprzebrana moc życia, płożącego się dokoła, głuszy nieco upiorność tej barakowej przestrzeni życiowej”, to sporządzony jedenaście lat później przez Muzeum Plan Perspektywiczny Prac Konserwatorskich Muzeum stwierdzał wyraźnie, że „należy wytrzebić wszystkie chwasty i drzewa, których tutaj nie było — jednym słowem ma tutaj panować surowy porządek.... Muzeum nie może zgodzić się na przekształcenie terenów byłego obozu w Brzezince w park-cmentarzysko. W obozie w Brzezince nie było trawy ani kwiatów, ziemia była udeptana stopami milionów ludzi. W okresie słoty było tu głębokie błoto — w lecie unosiły się tutaj tumany piasku, w obozie było szaro, pusto i surowo i takim musi ten teren pozostać”.
Próby opanowania zieleni
Próby opanowania zieleni były jednak ograniczone przez brak odpowiedniego wykonawcy, sprzętu oraz środków finansowych. Przez wiele lat naturalną ekspansję przyrody na terenach muzealnych ograniczali okoliczni mieszkańcy Brzezinki oraz grupy społeczne.
Dawni właściciele gospodarstw rolnych, na terenie których utworzony został obóz kosili trawę oraz wypasali bydło, szczególnie na oddalonym od obozu odcinku BIII, tzw. „Meksyku”. Zgodę na to otrzymali podczas trudnej akcji wywłaszczeniowej, związanej z wytyczaniem granic Muzeum, kiedy to w ramach częściowej rekompensaty zezwolono im na wypas bydła oraz nieodpłatne wykaszanie trawy na terenie byłego obozu. Choć przyjęte rozwiązanie było kontrowersyjne i budziło zastrzeżenia to jednak ze względu na brak związanych z tym kosztów było ono stosowane aż do końca lat osiemdziesiątych.
Aż do lat 80-tych pracami związanymi z zielenią zajmowały się też grupy społeczne: młodzież polska, niemiecka oraz Wojsko Polskie. Pomimo zaangażowania uczestników ich efekty były krótkotrwałe. Uporządkowane tereny ponownie zarastały krzewami i chwastami. Także próby chemicznego odchwaszczania terenu nie przynosiły spodziewanych efektów.
Plan utrzymania lasów i zadrzewień
W 1963 r. las i wszystkie zadrzewienia znajdujące się w granicach Muzeum przestały być własnością Ministerstwa Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego i przeszły na własność Muzeum, stając się częścią ekspozycji. Wtedy też powstało pierwsze opracowanie poświęcone wyłącznie muzealnej zieleni. „Plan gospodarczy utrzymania lasów i zadrzewień Państwowego Muzeum Oświęcim na 10-lecie 1968-77” zakładał nie tylko poprawę kondycji istniejącego drzewostanu ale również zbliżenie jego gatunkowej i przestrzennej struktury do stanu z 1945 r.
Brynek
W 1980 r. Muzeum nawiązało trwającą do dziś współpracę z Technikum Leśnym w Brynku. W ramach praktyk zawodowych uczniowie rozpoczęli usuwanie wyrosłych na terenach poobozowych samosiewów drzew i krzewów. Coroczna, systematyczna praca młodych leśników przynosiła widoczne efekty, jednak ze względu na rozległość terenów Muzeum perspektywa zakończenia prac była odległa.
Specjalista ds. zieleni i firmy zewnętrzne
Rozpoczęte pod koniec lat 80-tych przemiany ustrojowe doprowadziły do pojawienia się na rynku pracy profesjonalnych, prywatnych firm wykonujących konserwację drzew oraz powierzchni trawiastych. W celu właściwej organizacji i nadzoru tych prac na początku lat 90-tych utworzono w Muzeum stanowisko specjalisty do spraw konserwacji zieleni. Wtedy też na stałe włączono zieleń w zakres ogólnego planu konserwatorskiego Miejsca Pamięci Auschwitz oraz zaczęto przeprowadzać regularną konserwację drzew. Opieką objęto wszystkie drzewa, szczególną uwagę zwracając na drzewa cenne historycznie.
Sytuacja pod kontrolą
W chwili obecnej konserwacja zieleni muzealnej ma charakter kompleksowy i obejmuje pielęgnację powierzchni trawiastych, drzewostanu oraz odchwaszczanie herbicydowe. Związane z tym prace wykonywane są zarówno przez wynajmowane firmy jak i pracowników Muzeum a ich koszty sięgają corocznie kilkuset tysięcy złotych.
Choć udział grup społecznych w utrzymaniu zieleni zmniejsza się, to jednak nadal ma miejsce, a w niektórych pracach jest bardzo istotny. Przykładem ważnych prac terenowych może być niedawne zdjęcie przez niemieckich wolontariuszy około 20-cm warstwy humusu z większości dróg obozowych na odcinku BII w Birkenau.
Wszystkie związane z poobozową zielenią prace nad mają na celu jedno: ocalenie i właściwe wyeksponowanie wszystkich zachowanych śladów przeszłości a także wyrażenie szacunku dla ofiar nazistów i tragicznych wydarzeń, jakie się tutaj rozegrały.
[opr. na podst.: Barbara Zając, Zieleń w Auschwitz-Birkenau. Praca napisana w ramach Podyplomowego Studium Muzeologicznego, zorganizowanego przez Instytut Etnologii Uniwersytetu Jagielońskiego. Oświęcim 10 czerwiec 2005 r.]